Recenzja filmu

Ocalić tygrysa (1973)
John G. Avildsen
Harvey Jason
Norman Burton

Nie mów mi o Ameryce

Poziom obyczajów i dylematów w branży tekstylnej nie zmienia się od wieków. Do relacji producenta z klientem często dołącza urząd skarbowy, ubezpieczyciel i znerwicowany dyrektor z depresją.
''Ocalić tygrysa'' mógłby być potraktowany jako sequel ''Ziemi obiecanej'', gdyby nie fakt, że Andrzej Wajda przeniósł na taśmę filmową powieść Reymonta dwa lata po premierze amerykańskiego dramatu. Różnica miejsca i czasu akcji zdaje się nie mieć znaczenia, skoro poziom obyczajów i dylematów w branży tekstylnej nie zmienia się od wieków.

Pierwsze sceny nie oddają grozy charakteru Harry'ego Stonera (Jack Lemmon). Inaczej niż u Marka Koterskiego, za kurtyną codzienności i porannych rytuałów początkowo nie widzimy moralnych rozterek. Harry wstaje do pracy i choć pożegnanie z żoną nie jest czułe, widać między nimi silną więź. Stoner to fabrykant, reprezentant klasy średniej. Jest dyrektorem fabryki ubrań, która stanęła przed wyzwaniem związania końca z końcem, mimo że nowa kolekcja ma być zaprezentowana na dniach. Na to wszystko nałożyły się problemy natury osobistej. Postać grana przez Jacka Lemmona to zmora ubezpieczycieli i lekarzy; w średnim wieku, nie dosypia i mało je, ryzyko zawału serca – wysokie.

Koszmary nocne to coś więcej niż zły sen; to efekt niekończącego się pasma wyborów między tym, co można ocalić, a perspektywą straty. Księgowy Stonera wycenił każdy jego dzień na 200 dolarów, lecz Harry umie mnożyć i wie, że strata nie będzie proporcjonalna do stawki, o jaką toczy się gra. Kadra zarządzająca na całym świecie walczy w imieniu dziesiątek bądź setek swoich pracowników. Nęka ich pytanie, czy ten, kto zwolni swoje sumienie, jednocześnie dopuszczając do zwolnień podwładnych, postępuje lepiej niż Piłat XXI wieku umywający ręce od odpowiedzialności, chełpiąc się swoją pozorną uczciwością?

Reżyser pragnie się dowiedzieć, jak ocenimy Harry'ego i wobec kogo powinien zostać lojalny; wobec pracowników, rządu, urzędu skarbowego, kolegów z zarządu czy tylko wobec siebie? Lutek Danielak z ''Wodzireja'' Feliksa Falka wybierał jedynie między swoją karierą, dziewczyną i lojalnością wobec przyjaciela, nie mając obciążenia zatrudnianych nielegalnych imigrantów i całej firmy. Stoner posiada także skarb i przekleństwo w jednej osobie. Jest nim żywy posąg moralności, jaki Avildsen serwuje nam pod postacią Phila Greene'a (Jack Gilford). Taka chodząca sprawiedliwość zachodzi za skórę i świdruje sumienie fabrykanta, który zaś odwołuje się do społecznego przyzwolenia i przymykania oczu na oszustwa podatkowe i im podobne.

''Dziś liczy się wynik finansowy'', rzecze Stoner. Dobrze rozumiemy to zdanie nawet po 40 latach, a ono jest zaskakująco zbyt aktualne. Amerykanie sprzed czterech dekad mieli poważne powody, aby podważać zasadność bycia uczciwym wobec kraju. Szalejący kryzys paliwowy i dogorywająca wojna w Wietnamie to czas, w którym nietrudno o wątpliwości dotyczące odpowiedzialności nie tylko za państwo, ale przede wszystkim - za siebie. Tylko czy takiego tygrysa świata jak USA uda się ocalić pojedynczym obywatelskim zachowaniem? Dobrze, że 40 lat temu ktoś chociaż chciał zadać sobie trud, aby się nad tym zastanowić.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones