Po trylogii kawaleryjskiej, a zwłaszcza "Masakrze Fortu Apache" i "Nosiła żółtą wstążkę", "Konnica" raczej nie zachwyca, i w ogóle z grubsza raczej wiemy czego możemy się spodziewać: jest więc stanowczy i konserwatywny dowódca kawalerii (oczywiście John Wayne), jest misja do wykonania (tym razem jednak akcja toczy się w trakcie wojny secesyjnej), jest konflikt Wayne'a z inną silną osobowością (tym razem lekarz grany przez Holdena), konflikt, którego finał można przewidzieć, jest też oczywiście niewiasta, która trochę namiesza (między innymi w głowie naszemu bohaterowi). Jest charakterystyczny dla trylogii Forda humor. No, nie ma za to Indian.
Mimo tych powtórzeń, film ogląda się mimo wszystko bardzo dobrze: akcja wciąga, pejzaże ładne i przepięknie fotografowane, aktorstwo niezłe, daje o sobie znać również reżyserski kunszt Forda, poza tym strasznie lubię filmy o wojnie secesyjnej. Polecam jednak przede wszystkim miłośnikom klasycznego westernu i wyżej wzmiankowanej trylogii.