Sumieniem Junuh'a, czy aniolem ktory sie pojawia, by nas wydzwignac z upadku?
No właśnie, też mi się nasunęło to pytanie gdy zakończyłem oglądać film. Wydaje mi się, że przez postać tytułową film zahacza o elementy fantastyki, ponieważ skoro aż tak świetnie (aż nierealnie) znał się na golfie to czemu sam nie był mistrzem świata. Bagger Vance jest tu przedstawiony jak uosobienie kogoś z poza naszego świata. Przychodzi w ciemności i odchodzi również.
Film ma konwencję współczesnej baśni. A Bagger nie był golfistą bo choć znał się na rzeczy to jednak nie był 'obdarzony' tym wyjątkowym 'zamachem' o którym mówił, że po prostu trzeba się z takim czymś urodzić.
on był i posiadał wiedze, która płyneła z prawdziwego jestestwa... Można przecież zadać sobie pytanie w związku z Twoim stwierdzeniem. Jak człowiek może pomóc drugiemu człowiekowi nie znając się na rzeczy? Bagger Vance raczej się znał i był obdarzony tym zamachem ;) I dlaczego chciał tylko 5 dolców? Dlaczego nie szukał poklasku? Czyżby tak jak już zostało napisane jest uosobieniem anioła, który wybrał sobie za zadanie pomagać innym? I czy człowiek w cieniu na końcu tego filmu był właśnie nim? Pomagał zwalczyć w sobie demony i odnaleźć prawdziwego siebie, dzięki czemu możliwe było możliwe to prawdziwe uderzenie. Uderzenie, który każdy posiada, a które musi je sam w sobie odnaleźć... Taka mała autorefleksja. Pozdro
Ciekawa autorefleksja. Pewnie tak, kazdy ma w sobie uderzenie, bo kazdy czlowiek jest jedyny i niepowtarzalny, nie ma drugiego takiego na swiecie. Nasza misja jest odnalezc to cos, co mozemy dac od siebie swiatu wlasnie przez swoja niepowtarzalnosc :) Czasem to przychodzi szybciej innym razem zajmuje cale zycie, niekiedy zakopujemy swoje talenty i chcemy tylko przezyc zycie zamiast zyc pelnia. Warto sie nad tym zastanowic.
Pozdrawiam
Nawet jeśli caddie wie o golfie niesamowicie dużo, to nie znaczy że bedzie świetnym golfistą. To trzeba miec w biodrach, rękach i nogach (oprócz tego wszystkiego co najbardziej potrzebne czyli tego co się dzieje w głowie). A co do filmu - nie pamietam go juz za bardzo, ale wydaje mi się że po obejrzeniu nie da się udzielić jednoznacznej odpowiedzi.
Na pewno był z zaświatów. Może nie tyle sumienie, co duch. Jakaś dusza, która zchodzi na Ziemię by pomagać innym. Mógł być tragicznie zmarłym byłym golfistą zawodowym...i chciał pomóc Junuhowi;)
Tak tylko pomyslałam.
Nie mógł być ani aniołem ani sumieniem, bo widzieli go też inni - mały chłopak a nawet ten burmistrz i inne dupki z rady miasta :P
Moim zdaniem on był najlepszym golfistą z całej tam ferajny, a tamci mu nawet do pięt nie dorastali. Po prostu takie były czasy, że afroamerykanin nie mógł grać. Mógł tylko nosić kije.
Moim zdaniem jednak jest postacią fantastyczną, być może właśnie aniołem. to nie przeszkadza, że inni go widzieli. Dla mnie świadczy o tym ostatnia scena, gdy Hardy po zawale spotyka bagger'a na polu golfowym.
Ale i tak najfajniejsza w filmach jest możliwość własnej interpretacji, dlatego każdy może mieć racje... albo nikt:)
Bagger był aniołem.
1. Mówił Junahowi, że był zawsze przy nim (scena w lesie)
2. Film zaczyna się zawałem Hardiego. Przed końcem Bagger mówił młodemu Hardiemu, że jeszcze się spotkają. Film kończy się natomiast kiedy Hardy wstaje i idzie ku plaży na której woła go Bagger - Hardy zmarł na polu ("szukam swojego miejsca na polu") a Vance zabrał go do "nieba".
W latach kryzysu golf jak i tenis był tylko dla białych. Ponieważ nie mógł grać, odnajdował realizację w pomaganiu innym.
Niewazne czy aniolem czy nie. Bagger byl idealem leadera przede wszystkim. Prowadzil Junucha do sukcesu, bez przymuszania, bez krzyku i dopomagania. Wiedzial ze Junucha ma juz wszystko co trzeba zeby zwyciezac. Musial tylko wyniesc sie ponad ludzkie strachy i slabosci i skoncentrowac sie w 150% na czerwonej fladze. To jest film o przywodztwie i osiaganiu celow.
Moim celem zyciowym od kilku lat jest byc wlasnie takim leaderem jak Bagger.
Rację z całą pewnością ma Drasquez i co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Podał też wypowiedzi i fakty z filmu, które na to jednoznacznie wskazują. Po obejrzeniu filmu chciałem w poście napisać o tym, ale już mnie kolega wyręczył ;p Barger był jakby Aniołem Stróżem, patronem spraw przegranych oraz opiekunem dusz w jednym.
Film, choć nie wybitny to dobry i bardzo miło się go ogląda. Można z niego oprócz tego wyciągnąć bardzo dużo trafnych refleksji dotyczących życia i wszystkich aspektów z nim związanych.
Noż k...na mać, "fakty", "jednoznacznie wskazują" pieprzeni humaniści ;)
No to o tych pitolonych "faktach", które "jednoznacznie wskazują"
"Mówił Junahowi, że był zawsze przy nim (scena w lesie)"
Ja tak mówię synowi...i co jestem jego pieprzonym aniołem ?!
"kiedy Hardy wstaje i idzie ku plaży na której woła go Bagger - Hardy zmarł na polu ("szukam swojego miejsca na polu") a Vance zabrał go do "nieba"."
A inni widzą światło jak są w śpiączce, widzą siebie z góry i grupę lekarzy. A jak mi się ostatnio śniło to widziałem ciotkę i WIELU INNYCH ZNAJOMYCH Z ŻYCIA czy to jest JEDNOZNACZNY FAKT, że są aniołami ???????????????????? Ludzie podczas śmierci widzą wiele rzeczy, więc równie dobrze "jednoznacznym faktem" mogło być to, że zobaczył gościa, który tak wiele w jego życiu znaczył ?
To tylko filmy! Nie nauka, technika, rozprawa sądowa...więc nie używajcie tutaj pojęć FAKTY!
A jakby reżyser miał UMIEJĘTNOŚCI, precyzję, konsekwencję, to by skonstruował film tak, że NIE TRZEBA BY było ZGADYWAĆ, stwarzać jakieś swoje dziwaczne teorie, każda inna, każda oparta na "FAKTACH" i jednoznaczna :D Jest jeden wielki bełkot i kocioł. Bo zabrakło reżyserowi odwagi albo umiejętności, żeby coś jednoznacznie określić i uciąć spekulacje.
Ja wiem, że 'humaniści' to lubią ;) Lubią sobie pozmyślać, 'powyobrażać' i dzięki temu czują, że ich szare komórki trochę się poruszają, ale jak tak lubię gdy coś "tworzę" (nie wiem, muzykę, grafikę itd.) ale gdy dostaję coś 'od kogoś' to nie chcę sobie zmyślać tylko chcę ZROZUMIEĆ o co chodziło temu komuś. Zrozumieć właśnie...JEDNOZNACZNIE, a nie w zależności co ktoś sobie na jakiś forach wymyśli ;)